Rajd konny Kaszuby Miechucino
Rajd konny Kaszuby Miechucino
Trasa: Estancja Mezowo Miechucino – Stajnia Mezowo
Do tego zadania przygotowywaliśmy się niezwykle dokładnie z uwagi na piewszy dłuższy teren w tym roku. Obrano trasę o długości około 30 kilometrów w jedna stronę. Impreza podzielona została na dwa dni. Pierwszy dzień wyjazd z Mezowa o godzinie 10.00 i planowany przyjazd do Miechucina do naszej bazy noclegowej na godzinę 18.00. Plany się znacznie zmieniły z uwagi na odwiedziny u naszego przyjaciela w Sianowskiej Hucie gdzie błądziliśmy w leśnych gąszczach. Ostatecznie na kolację i nocleg dotarliśmy około godziny 21.00. Umęczeni, ale spełnieni szybko znaleźliśmy swoje łóźka i bardzo szybko poszliśmy spać. W ogólnym podsumowaniu pierwszego dnia przemierzyliśmy trasę o długości 50 kilometrów. Pełni obawy o nasze nieparzystokopytne czworonogi wstaliśmy nazajutrz niebędąc pewni możliwości ich kondycji. Po smakowitym śniadaniu i sytym obiedzie ruszyliśmy w drogę powrotną, która okazała się dużo krótsza i pozbawiona wstępnych obaw. Egzamin zdany na piątkę.
Pogoda typowo majowa. Piękna aura napędzała nas i nasze konie w wyniku czego pokonaliśmy kilkanaście kilometrów więcej niż zakładaliśmy, ale to w dalszej części opowieści.
Zaczęło się od wystartowania ze stajni w pełnym rynsztunku z uśmiechem na twarzy i wielką niewiadomą. Tereny znane ale zza szyb samochodu i na tle czarnego o tej porze roku asfaltu. Po zimowej przerwie konie również były ciekawe nowych tras i szlaków do pokonania. Kilka kilometrów leśnym traktem, przejście przez ruchliwą ulicę, która wiedzie do Egiertowa i ponownie jesteśmy w leśnych gąszczach Kaszubskiego Parku Krajobrazowego. Mijamy głęboki wąwóz przy trasie Kartuzy – Bytów i odbijamy w prawo wzduż jeziora Karczemne. Wśród okolicznych mieszkańców stanowimy ciekawą atrakcję regionalną – zdjęcia, flesze aparatów – jesteśmy sławni. Dziękujemy za nadesłane zdjęcia, które wyjątkowo podczas całej podróży pokazują całą naszą czwórkę na koniach.
Wchodzimy kolejny raz w las, przechodzimy przez jezdnię wiodąca do Sierakowic i nasz wytyczony trop sie urywa. Zauroczeni zielenią i całą otaczająca nas przyrodą podziwiając wspaniałe Kaszuby odbijamy od zamierzonego celu i kierujemy się zakolem do Sianowskiej Huty.
Przy wejściu na niewielka polanę zauważyliśmy dużą kłodę powalonego drzewa, która wzbudziła w nas zew walki i ruszyliśmy galopem prosto na przeszkodę. W kolejności Agia, Oksana, Wonder i Polo wpadliśmy z zachowaniem stosownej odległości na powalone drzewo, naprowadzając skracamy najazd, jeszcze kilka susów, przygotowanie, wybicie i jeden po drugim pokonujemy wysokość około 80 centymetrów. No niestety nie wszyscy mogą pochwalić się bezbłędnym przejazdem (o tym kto powtarzał wiedzą tylko uczestnicy majowego rajdu), powtórka dla osoby, która nie zaliczyła pojedynczej przeszkody, najazd, skrócenie, wyskok iiiiiiiiii kolejna „leśna ściółka” w zasięgu naszego uczestnika. Niezłomny członek wycieczki ponownie wspina się na grzbiet i z nastawieniem do trzech razy sztuka rusza na kłodę. Tym razem przejazd bezbłędny i ruszamy w dalszą drogę wzbogaceni nowymi wrażeniami
Dojeżdżamy do jeziora i wzdłuż brzegu kierujemy się do leśnego domku. Cel podróży osiągnięty ale do naszego znajomego, docieramy głodni i zmęczeni. Gospodarz przywitał nas grilową ucztą i wspaniałą sałatką własnej roboty. Przed rozpoczęciem uczty przygotowaliśmy polowy padok wykorzystując zabrane ze stajni linki. Koniki również skorzystały z dobrodziejstw zadbanego trawnika właściciela i z dokładnością do kilku milimetrów wyjadły trawę niczym firmowa kosiarka, czego Sławek (właściciel byłego zielonego trawnika) się nie spodziewał. W międzyczasie użyźniły glebę tym co zjadły więc trawa powinna wrócić do łask w szybkim czasie.
Napojeni i najedzeni, gorąco pożegnaliśmy się z naszymi gospodarzami i ruszyliśmy już tym razem prostą drogą do miejsca naszego zakwaterowania czyli pensjonatu „Na górce” w Miechucinie, gdzie czekano na nas z gorącym posiłkiem. Wjazd do gospodarstwa wiedzie wąską polną drogą, gdzie na szczycie witają wszystkich gości piękne lipy, których historia sięga kilkuset lat. Zadbaliśmy jeszcze tylko o nasze duuuuże nieparzystokopytne czworonogi, wykonaliśmy prowizoryczny ogrodzony padok i udaliśmy się na zasłużony odpoczynek. Zmęczenie nas powaliło, co niektórzy usnęli na siedząco w pełnym rynszytnku.
Koniec etapu Miechucino.
Nazajutrz z samego rana w pierwszej kolejności nakarmiliśmy konie, aby przypodobać się wierzchowcom do podróży powrotnej, a następnie udaliśmy się na śniadanie. Gospodarze powitali nas obfitym, kaszubskim posiłkiem z wyśmienitymi specjałami własnego wykonania, które momentalnie trafiły do spragnionych żołądków. Inni goście pensjonatu skorzystali z naszych odwiedzin i postaraliśmy się zaszczepić końkiego bakcyla najmłodszym uczestnikom majowego weekendu, którzy przebywali na wypoczynku.
Wypoczęci około południa ruszyliśmy w drogę powrotną ściśle trzymając się elektronicznej mapy. Wbrew pozorom droga do Mezowa przebiegała znacznie szybciej. Po wyjeździe z Miechucina wrzuciliśmy 5 bieg, ruszyliśmy w galop, który zatrzymał się na wysokości przejścia przez ulicę. Podziwialiśmy żółte mlecze rosnące na szerokim polu.
Podniesienie ciśnienia we krwi wywołało przecwałowanie pomiędzy wąskim tunelem między drzewami. Oczywiście pierwszy koń widział z daleka przeszkodę, gorzej dla pozostałej trójki, ale zdobyte doświadczenie pozwoliło na zachowanie miejsca w siodle i obyło się jedynie na „podniesieniu ogólnej temperatury ciała”.
Droga powrotna przebiegała przez zamek w Łapalicach, który był naszym celem zeszłego lata.
Do stajni wróciliśmy około godziny siedemnastej pełni wrażeń, zdjęć, emocji. Rozstaliśmy się zmęczeni ale głodni kolejnych wrażeń, które powinny się spotęgować w kolejnym rajdzie. Ciekawe gdzie…
I Etap – Przystanek u Slawka
II Etap – Miechucino
Według zamieszczonej mapy można łatwo się zorientować jak znacznie odbiliśmy od planowanego celu. Do punktu dotarlismy po około 6 godzinnej jeździe.
Zabookuj
Komentarze