
WAR HORSE już w kinach!
Od 13 stycznia, w polskich kinach możemy oglądać „War Horse” w polskim tłumaczeniu "Czas wojny" – hm…?
Nie wiem czemu w polskim wydaniu tytuł został tak przetłumaczony, bo jak by nie było, war horse oznacza nic innego jak koń wojny, koń wojenny, czy jak kto woli bardziej po polsku – koń bojowy. Głównym bohaterem filmu jest koń więc tytuł nie powinien być przekształcony :/
No cóż zostawmy przemyślenia "fachowcom".
War Horse, to filmowe widowisko reżyserii Stevena Spielberga. Ekranizacja książki oraz sztuki „War Horse”.
Obrazuje okropieństwo I wojny światowej, a pośród tego wszystkiego niezwykłą więź i przyjaźń między młodym chłopakiem, a koniem.
W Devon w Wielkiej Brytanii rodzina Narracottów prowadzi farmę, kupują pięknego mocnego gniadego źrebaka z gwiazdką na pysku. Ogier imieniem Joey niebardzo nadaje się do prac w gospodarstwie, jednak między synem Narracottów Albertem (Jeremy Irvine) i koniem nawiązuję się wielka więź (my koniarze doskonale wiemy jakie to uczucie). Niestety Joey zostaje sprzedany armii i idzie na wojnę. Wraz ze swoim nowym "panem" bierze udział w walkach na Froncie Zachodnim. Koń swą odwagą podbija serca żołnierzy, znajduje wśród nich ciepło i nadzieję. Jednak tęskni za Albertem, który aby odnaleźć swego ukochanego wierzchowca-przyjaciela zaciąga się do wojska.
Czy będzie im dane jeszcze kiedyś się spotkać?….
Zapraszamy do kin.
źródło You Tube
Po obejrzeniu filmu troszkę się rozczarowałam. Zwiastun bardzo zadziałał na moją wyobraźnię, film ostudził. Opisywana wielka więź i przyjaźń Alberta i konia imieniem Joey, nie była jednak tak wielka, jak to można było sobie wyobrazić. Wielu z nas przeżyło lub przeżywa przywiązanie do swojego wierzchowca i wie, że czasem wygląda to trochę inaczej i jest to relacja bardziej intensywna. Koń, jak każde żywe zwierze, jest oczywiście trudną postacią w filmie i pewnych rzeczy nie da się zagrać. Koń zagrał po prostu konia, ale czy aż tak bardzo wyjątkowego?
W filmie daje się zaobserwować większą więź Joey'a z czarnym koniem niż z synem farmera. Niektóre sceny są mocno naciągane np. ciągnięcie dział, skoki przez okopy, czy akcja z drutem kolczastym. Jeżeli widz nie skupi się na szczegółach, a ogląda film w całokształcie, to nie wychwyci tych niedociągnięć Spielberga. Jest oczywiście kilka scen cisnących łzy i nie zaprzeczę, że nie poleciały, szczególnie pod koniec filmu. Czy film jest warty obejrzenia? Tak, zdecydowanie tak.
Moja opinia jest taka: film dobry ale jak na dzieło Spielberga, mógł być bardziej dopracowany przynajmniej pod względem końskich aspektów. Jeżeli chodzi o historię, wojnę itp., to w tej kwestii się nie wypowiem, opinię pozostawiam fachowcom.
Zapraszam od obejrzenia "War Horse" i wystawienia swojej opinii.
A.S
Komentarze