
Przebieg rehabilitacji rany po podbiciu
Przebieg rehabilitacji rany po podbiciu
Rana, która powstała na nodze to wynik ropy w kopycie – w związku z tym, że koń ma mocno zwyrodniałe całe kopyta, ropa nie uszła jak zwykle koronką, ale zrobiła przetokę bardzo wysoko. 3 dni w standardowym opatrunku spowodowały martwicę okolicznej tkanki jak to widać na zdjęciu nr 1. Z tytułu tego, że rana była bardzo blisko stawu istniało realne zagrożenie zakażenia całego stawu oraz śmierci konia. W związku z czym koń został przewieziony do kliniki na leczenie rany.
Diagnoza weterynarza nie była optymistyczna. W najlepszym wypadku koń miał wyjść z kliniki na święta – został przywieziony do kliniki 3 października.
Jako fizjoterapeutka korzystająca także z metod alternatywnych w rehabilitacji postanowiłam zrobić wszystko co z mojej mocy, aby przywrócić mojego konia do pełnej sprawności sprzed zdarzenia.
W kwestii standardowego leczenia, koń otrzymywał silne leki przeciwbólowe oraz antybiotyki – chorej nogi praktycznie w ogóle nie obciążał.
W związku z tym, że obecnie koń bryka po padoku 3 miesiące po kontuzji i ma się świetnie chciałam Wam opisać jakie inne metody poza standardowymi zostały u niego wykonane.
Zapewne o niektórych z nich nawet nie słyszeliście, ale to dobry moment, żeby o nich napisać. Oczywistym jest, że bez leków nie byłoby takiego efektu. Ja jednak za swój obowiązek uznałam, że muszę użyć wszelkich znanych mi technik aby jak najszybciej ulżyć koniowi w bólu i wspomóc leczenie.
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po diagnozie weterynarza (byłam załamana, nie było wiadomo, czy koń przeżyje a nawet jeśli czy jeszcze kiedykolwiek będzie mógł swobodnie i bez bólu się poruszać – bowiem mogła zostać uszkodzona chrząstka kopyta) było zrobienie "ustawień". Poprzez technikę "ustawień" chciałam się dowiedzieć, czy mój koń faktycznie ma silną wolę życia i chce walczyć. Na moje szczęście okazało się, że Amigo nigdzie się jeszcze z tego świata nie wybiera i mam zrobić wszystko co w mojej mocy, żeby go wyleczyć. Technika ta pozwala także "zdjąć" z konia wszystkie te "rzeczy", które podświadomie wziął na siebie – w jego przypadku to były moje problemy różnorakiego kalibru.
W międzyczasie oczyściłam energetycznie boks, w którym stał w klinice oraz położyłam w kącie duży kryształ górski z intencją czyszczenia. Kamienie mają naturalne właściwości lecznicze, świetnie wspomagają terapie. Energetyczne czyszczenie boksu oraz samego konia wykonywałam raz na kilka dni. Kamień czyściłam pod bieżącą zimną wodą – raz na 2-3 dni.
Koń w ciągu 2 pierwszych tygodni miał wykonane 3 zabiegi bioenergoterapeutyczne na odległość, oraz zabiegi uzdrawiania przez uzdrowiciela kilka razy osobiście. Zabiegi te miały na celu ustabilizować jego ciało energetyczne, aby pobudzić organizm do samouzdrawiania.
Po 2 tygodniach stania w boksie w bezruchu wykonywałam co kilka dni lekką formę masażu, aby pobudzić zastane mięśnie.
30 października zabrałam konia do stajni, od tygodnia nie wymagał już hospitalizacji, zaczął obciążać nogę, jego sytuacja była w pełni stabilna. Leczenie polegało jedynie na regularnej zmianie opatrunku oraz smarowaniu rany maścią.
Przez pierwszy miesiąc wykonałam dwa masaże głębokie oraz kilkukrotnie masaż dźwiękiem misy tybetańskiej, która wspomogła gojenie się rany.
Koń praktycznie już w połowie grudnia zaczął funkcjonować prawidłowo. Na szczęście "optymistyczna" wersja weterynarza nie sprawdziła się i Amigo wrócił do zdrowia o wiele szybciej niż to było zakładane. Na ile miały tu wpływ zastosowanie terapii alternatywnych tego nie da się ocenić. Jedno jest pewne – koń czuje się świetnie, a czego to zasługa to znaczenie drugorzędne.
Moje ukochane powiedzenie brzmi: "Nie ma na świecie rzeczy niemożliwych" – tyczy się to także zdrowia, zwłaszcza moich zwierząt. Jeśli i Twój koń boryka się z poważnymi problemami zdrowotnymi to warto się zastanowić czy aby na pewno zrobione zostało wszystko, aby mu pomóc. Czasem bowiem możemy zrobić dużo więcej niż nam się potencjalnie wydaje ..
Komentarze