Konie

Headshaking u koni

Headshaking u koni

Wiosna i lato – najbardziej wyczekiwane i upragnione pory roku przez wielu jeźdźców. Słońce, coraz cieplejszy wiatr,  wyższa temperatura, jazdy na świeżym powietrzu – istna sielanka. Niestety nie dla wszystkich… Dla właścicieli koni cierpiących na Headshaking Syndrom, to początek udręk i koniec przyjemności z jazdy.

Headshaking Syndrom (HSS) – schorzenie tłumaczone najprościej po polsku, jako kiwanie (trząsanie) głową, staje się coraz większym i coraz częściej diagnozowanym problemem. Choroba ta doprowadza wielu jeźdźców do rozpaczy. Przyczyn machania głową przez konia może być wiele, jednak żeby mówić o headshaking trzeba wykluczyć wszelkie dolegliwości związane z urazami głowy, pyska, zębów (wilcze zęby, ostre krawędzie), choroby zatok, uszu, worków powietrznych, schorzenia kręgosłupa, nieodpowiednie wędzidło oraz zaburzenia, związane z niewłaściwym postępowaniem z koniem, a także natrętne owady, które u większości koni wywołują reakcję machania, potrząsania lub rzucania głową.

Charakterystycznymi objawami headshaking jest nagłe „nietypowe” rzucanie głową w różnych kierunkach (w dół, w górę, na boki), szarpanie głową bez powodu (bardzo gwałtowne i krótkie, powtarzające się  częściej lub rzadziej, również seryjnie), podrzucanie wargami, ciągłe parskanie, chowanie głowy oraz ocieranie nosa o przednie nogi, ziemię czy inne przedmioty. Objawy te głównie występują podczas jazdy, lonżowania, czy prowadzenia konia i nasilają się w okresie od wiosny do późnej jesieni. Praktycznie w tym czasie koń nie nadaje się do treningów czy jakiegokolwiek użytkowania. Nie potrafi skoncentrować się na pracy, nie reaguje na obecność jeźdźca, niekontrolowanie rzuca głową, wyrywa wodze, szarpie, chowa głowę między nogi, co niektórych właścicieli  doprowadza to do szewskiej pasji. Szczególnie irytujące jest to,  że większość koni z headshaking puszczona luzem, zachowuje się normalnie i nie przedstawia żadnych objawów tej choroby. Dlatego  rzadko można zaobserwować haedshakingowe zachowanie u koni swobodnie chodzących po padoku, czy pasących się na łące.  Konie, które wykazują w/w objawy podczas odpoczynku na powietrzu, czy w stajni, mają Moim zdaniem najwyższy i najgorszy stopień zaawansowania tej choroby.
Podobno przyczyna HSS tkwi w nadmiernym unerwieniu głowy konia, tj. w nerwie trójdzielnym oraz reakcji na słońce.

Byłam właścicielką klaczy cierpiącej na to nieszczęsne schorzenie i według  obserwacji  mojego konia, stwierdzam, że przyczyny HSS mogą mieć złożony charakter.  Jest to powiązanie kilku rzeczy na raz. Po pierwsze wszystkie objawy wskazują na szeroko rozwiniętą wrażliwość na kurz, pyłki, suche powietrze oraz rzeczywiście słońce (po wyjeździe z cienia intensywność machania się nasila).  Matka mojej klaczy cierpi na sezonową alergię,  której objawem jest kaszel i z pewnością genetycznie w jakimś stopniu  przekazała schorzenie córce, które objawia się u niej nadwrażliwością na m.in. pyłki. Po drugie duży wpływ ma zachowanie behawioralne mojego konia. Dość wybujały temperament i nerwowość, połączone z ciągłym swędzeniem w nosie mogą doprowadzać konia do szału, którego rekcja będzie się objawiać takim, a nie innym zachowaniem.
W okresie wiosenno-jesiennym po prostu rezygnowałam z jazdy na mojej klaczy lub jeżdziłam tylko późnym wieczorem. Wolałam oszczędzić jej i sobie męczarni jaką powoduje wspólna jazda, przejażdżka do lasu, nie mówiąc już o jakimkolwiek treningu na czworoboku.  O tym nie było nawet mowy, koń nie mógł się skupić na ćwiczeniach, bez przerwy rzucał głową, parskał, stawał i ocierał  nos. Ciągłe wyrywanie wodzy z ręki, szarpanie i nagłe niekontrolowane zmiany chodów, to udręka, która wyprowadziłaby z równowagi najcierpliwszego jeźdźca.  Oczywiście karanie konia w takim przypadku, czy używanie wszelkich jeździeckich patentów mających na celu ograniczenie ruchomości głowy  jest niedorzeczne, to koń cierpi, a my mu w tym raczej nie pomagamy. Przyjemność z jazdy mogłam mieć tylko w zimne pochmurne dni, wieczorami i zimą, choć płatki śniegu, czy krople deszczu spadające na nos, też powodują reakcję rzcania głową i tu z pewnością nie ma na to wpływu słońce.

Wielu pewnie zadaje sobie teraz pytanie „Czy nie ma na to jakiegoś sposobu?”  Oczywiście jest i to nawet kilka, choć nie zawsze są skuteczne i zależą od stopnia  intensywności choroby.  W mniej dotkliwych przypadkach skutkuje posmarowanie chrap oliwką w celu zapobiegnięcia dostania się do nozdrzy kurzu czy pyłków. Dla koni, które nie są nadpobudliwe wystarczy ochrona  z moskitiery. Na rynku pojawiły się specjalne siatki na nos, które chronią chrapy przed owadami, zaciemniają  światło słońca, a także ograniczają dostawanie się kurzu czy też pyłków. To rozwiązanie sprawdziło się w przypadku mojego konia. Równie skutecznym i tańszym rozwiązaniem jest  założenie maski z gazy czy rajstopy na nos, którą samemu w prosty sposób można wykonać.  Oczywiście koń do takiego patentu musi przywyknąć, więc  początkowo jego reakcja może nie być  pozytywna. Takie maski ochronne koń sobie zdejmuje (nawet założone pod kantar, czy przywiązane do ogłowia) dlatego zanim  przywyknie, trzeba  stale kontrolować ich stan. U koni nerwowych tego typu ochrona czasem nie jest wystarczająca.  Tu  dodatkowo z pomocą mogą przyjść suplementy diety wpływające korzystnie na układ nerwowy, jak np. magnez.  Swoje działanie u koni cierpiących na HSS potwierdził preparat NAF Shake Relief. Metodą dla koni w najwyższym stadium HSS, poza w/w, są specjalne masaże  i uciskanie nerwów głowy.

Dla  ustalenia czy koń cierpi na Headshaking, określono 3 typowe objawy:

–  gwałtowne, nagłe, krótkie rzucanie głową do góry bez jakiegokolwiek ostrzeżenia i zauważalnego powodu (jak np. owady),
–  ciągła reakcja konia, jakby właśnie został ugryziony przez owada w nozdrza lub jakby dostała mu się mucha do nosa,
–  drapanie nosa o przednie kończyny, chowanie głowy,

Inne:
– machanie głową na prawo i lewo oraz góra-dół,
– niekontrolowane nagłe szarpanie głową w różnych kierunkach,
– parskanie, jakby w nozdrzach obecne było jakieś ciało obce,
– podrzucanie wargami,
– ocieranie nosa o ziemię lub inne przedmioty,
– występowanie problemu, od wiosny do wczesnej jesieni,
– znacznie bardziej zaznaczone objawy przy ostrym słońcu (np. na otwartych przestrzeniach w terenie, w zacienionych miejscach mniej),
– zwiększenie objawów w czasie jazdy lub innej  pracy oraz stresie w stosunku np. do przebywania luzem na łące czy padoku,
– znaczne przewrażliwienie i nasilenie objawów przy występowaniu wielu pyłków w powietrzu i licznych insektach,
– reakcja na krople deszczu lub płatki śniegu spadające na nos,
– unikanie pełnego słońca o ile tylko mają taką możliwość.

Żeby zdiagnozować haedhaking wystarczy zaobserwować u konia występowanie dwóch z trzech pierwszych objawów.

Zabookuj

Komentarze

Prześlij nam newsa